Jedną z cech charakterystycznych dla dawnej kultury Pałuk jest gwara pałucka. Jej zarys tworzył się latami, a wpływ na nią miały również inne kultury, między innymi gwary Wielkopolski, Kujaw i Krajny. Dawne osadnictwo niemieckie także odcisnęło swoje znamię na języku, który się wtedy ukształtował. Gwarą posługiwano się dość powszechnie jeszcze na początku drugiej połowy XX wieku.
W latach późniejszych ten swoisty język zaczął być zastępowany językiem literackim. Było to spowodowane przeświadczeniem, że mówienie gwarą świadczy o pochodzeniu wiejskim, co postrzegane było przez ludność jako posiadanie niższego statusu społecznego. Pomimo nacisku i presji ze strony nauczycieli, rodziców oraz ludności miejskiej, pozostawali także tacy mieszkańcy Pałuk, którzy nie chcieli poddawać się temu trendowi do ujednolicenia stylu językowego, tak jak rodzice Mirosława Binkowskiego, rodowitego mieszkańca Żnina.
Mirosław Binkowski, prekursor dziedzictwa kulturowego Pałuk, wrażliwy na patriotyczne i barwne walory językowe swojego regionu, postanowił wydać swoją pierwszą książkę w 1996 r. Zamieścił w niej zbiór wierszy i felietonów pisanych gwarą pałucką. Jego pierwszym dziełem bym wiersz pt. ”Downiejszy Żnin”, który spotkał się ze sporym zainteresowaniem ze strony czytelników. Kilka lat później postanowił napisać książkę pt. „Mój słownik gwary pałuckiej”, która jest swoistym zbiorem „mowy mieszkańców Żnina i okolic z lat 50 - 70 XX wieku”.
„Downiejszy Żnin”
Moja familia – rodym ze Żnina,
Tata i mama, i ciotki,
Siostra, brachole, dalszo rodzina,
Wszyscy rodzóne żninioki.
Jo, Żnin pamiyntom inszy niż tero,
Miasto lot moich szczyniyncych.
Innom, ci, wtedy mioł atmosferę.
Kto jeszczyk mo to w pamiynci?
Kto dziś pamiynto bitnom Stadionke,
Czy tyż dziadoskom Afryke?
Kto na Łaziynkach dzisiej sie kompie
I chodzi Ławom nad rzyke?
Czy dzisiej szczuny w palanta grajom,
W klipie, czy w kozła pydami?
Czy na harynde sie wybiyrajom
I na kanoły z wyndkami?
Tero w łogródkach ni ma angrystu,
Ni ma korboli i szklonek.
Downo już chyba nikt ni mioł w pysku
Redysków i świyntojonek.
Którno kobiyta pódzie do składu,
Jak młodzi do placka ni mo?
A znów jak pyrek cza do łobiadu,
To w sklepie nicht ich nie czymo.
Dzisiej sie zguby nie naśmiywajom
Z laczków Marysi Drewnioczki.
Już w Kolorowym sie nie szwyndajom
Czesia Rechola gumioki.
Dzie od Grotoski som pióra, broszki?
Sklep Ruszkiewicza z gwoździami?
Łod Babci Glajdy myszy i szklonki?
Łod Trupa szneki z wrzodami?
Czy jeszczyk miyszko ktoś w Belwederze?
U Sznajderajta, Siyrzygó?
Kogó łochota jeszczyk dziś bierze
Wstómpić do Dómu Polskiygó?
Tyn Żnin jes ino w pamiynci naszy.
Takiygó Żnina już ni ma.
Kto gó pamiynto siyndnie pod Baszte
I z żolym se powspómino.
Mirosław Binkowski
Kilka przykładowych, charakterystycznych dla gwary pałuckiej powiedzeń:
brać na kryche (na zeszyt) – kupować coś na kredyt u sprzedawcy rejestrującego kredytowe zakupy klienta w specjalnym zeszycie
być po jednych piniądzach – być siebie wartym; postępować tak samo lub podobnie
drzyć sie jak stare gacie – krzyczeć donośnie; wrzeszczeć
paczyć sie jak byk na pyrke – patrzeć na coś z dezaprobatą, z niechęcią
mić rynke do czegóś – robić coś zawsze z powodzeniem
wziąć kogoś za chachoł – wyrzucić kogoś